Pierwszy obraz misji Gaia

Gaia first image

Gaia, jedna z najśmielszych misji kosmicznych Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) stopniowo przygotowuje się do podjęcia pracy. Przedstawiony obok obraz testowy przedstawia wygląd gromady otwartej NGC 1818, widzianej "okiem" Gai. Nie jest to jednak obiekt z naszej Galaktyki, ale gromada leżąca w Wielkim Obłoku Magellana, galaktyki będącej satelitą Drogi Mlecznej.

Gdy Gaia rozpocznie regularną pracę, ilość uzyskiwanych przez nią danych będzie kolosalna. Aby uniknąć problemów związanych z ich przesyłaniem na Ziemię, zdecydowano się przesyłać tylko małe fragmenty obrazów, z których wyznaczane będą położenia każdej z gwiazd. Z tego też względu zdjęcie obok jest nie tylko pierwszym obrazem jaki uzyskaliśmy dzięki Gai, ale i jednym z ostatnich tego rodzaju jakie misja ta prześle na Ziemię.

Gaia została wystrzelona 19 grudnia 2013 roku i krąży wokół zewnętrznego punktu Lagrange'a układu Ziemia-Słońce (L2), w odległości 1,5 miliona kilometrów od nas.

Gaia będzie przyglądać się poszczególnym obszarom nieba korzystając z dwóch teleskopów ogniskujących swoje obrazy na matrycy składającej się z miliarda pikseli, największej, jaka kiedykolwiek została umieszczona poza Ziemią. Głównym celem misji jest stworzenie najdokładniejszej jak dotąd mapy Galaktyki Drogi Mlecznej. Gaia ustali pozycję dla około 1% gwiazd Galaktyki. Oznacza to, że poznamy precyzyjne położenie około miliarda gwiazd Drogi Mlecznej. Wyznaczone zostaną również ruchy własne gwiazd, ich prędkości radialne, jasności, temperatury i skład chemiczny. Dane te pozwolą nam odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących ewolucji gwiazd oraz procesu ich powstawania.

Zanim jednak Gaia podejmie pracę, należy dokonać precyzyjnej i sumiennej kalibracji wszystkich instrumentów, co zajmie kilka miesięcy. Po tym okresie rozpocznie się główna faza obserwacji, która potrwa pięć lat. Wszystkie z miliarda gwiazd na liście celów zostaną zarejestrowane już w ciągu pierwszego półrocza obserwacji, jednak dopiero ich wielokrotne obserwacje pozwolą zarejestrować bardzo małe przesunięcia, dzięki którym zostaną określone zarówno odległości jak i ruchy gwiazd.

Pełen katalog wyników uzyskanych przez Gaię zostanie opublikowany dopiero trzy lata po zakończeniu głównego cyklu obserwacji. Wyniki cząstkowe będą jednak publikowane na bieżąco. Archiwum obserwacji Gai przekroczy rozmiar tysiąca gigabajtów, co odpowiada pojemności 200 000 płyt DVD. Przechowywanie i opieka nad tymi bezcennymi danymi spocznie na barkach Konsorcjum Gai, w skład którego wchodzić będzie 400 różnych instytucji europejskich. Pracownicy naszego Instytutu będą brali udział w obserwacjach wspomagających obserwacje Gai, głównie podczas obserwacji tzw. alertów, które pomogą scharakteryzować obiekty szybko zmieniające jasność.

Gaia_logo

Kometa C/2012 S1 (ISON) w peryhelium

Comet ISON viewed by SOHO C3

W końcowych dniach listopada liczyliśmy na piękne widoki komety C/2012 (ISON), która właśnie wtedy przechodziła bardzo blisko Słońca. 28 listopada w godzinach wieczornych przeszła przez peryhelium, czyli najbliższy Słońcu punkt swojej orbity. Przelot ten mogliśmy obserwować wszyscy dzięki danym napływającym z kilku kosmicznych obserwatoriów słonecznych, SOHO (animacja obok), STEREO i Solar Dynamics Observatory. Zapisy tego przelotu wciąż można zobaczyć na stronach z danymi koronografu LASCO C2 i C3.

Sytuacja komety była dość intrygująca. Tak bliskie przejścia komet w pobliżu Słońca nierzadko kończą się rozpadem tych ciał. Jądro kometarne na takiej odległości jest tak mocno rozgrzewane przez Słońce, że ciśnienie uwalniających się substancji lotnych może doprowadzić do jego rozerwania. Los taki spotkał m. in. kometę 73P/Schwassmann–Wachmann w 1995 roku. Znane są przypadki, kiedy kometa po takim kryzysie na nowo się odbudowuje i wytwarza ponownie warkocz. Aby się tak mogło stać, bliski przelot obok Słońca musi przetrwać jądro komety. Tak stało się dwa lata temu z kometą C/2011 W3 (Lovejoy), która przeleciała na wysokości zaledwie 120 tysięcy km nad fotosferą Słońca.

Niestety, jądro komety ISON przejścia blisko Słońca nie przeżyło. Nie mogliśmy więc oglądać spodziewanych pięknych widoków tej komety na grudniowym wieczornym niebie.